VII Konferencja SM

Sytuacja pacjentów, programy lekowe, szczególne przypadki, a także możliwości leczenia, diagnostyki i monitorowania – to tylko niektóre z tematów poruszonych podczas zorganizowanej przez Fundację NeurOstArt oraz Ortopedyczno-Rehabilitacyjny Szpital Kliniczny im. W. Degi VII Konferencji SM, która odbyła się 9 grudnia br. Honorowy patronat nad wydarzeniem objęli Prezydent Miasta Poznania oraz Rektor UMP, natomiast patronat naukowy oraz nadzór merytoryczny sprawowało Polskie Towarzystwo Stwardnienia Rozsianego.

W pierwszym wykładzie dyrektor Szpitala dr n. med. Przemysław Daroszewski przedstawił sytuację pacjentów ze stwardnieniem rozsianym w Polsce. Oficjalne dane wskazują, że dostęp do leczenia wzrasta, choć występują znaczące różnice pomiędzy województwami (najgorzej pod względem kolejek wypada woj. łódzkie). Oczywiście pandemia COVID-19 miała wpływ na problemy organizacyjno-logistyczne programów lekowych, ale ogólnie odnotowuje się wzrost środków finansowych przeznaczonych przez NFZ na leczenie chorych z SM, a więc liczba pacjentów objętych opieką systematycznie wzrasta.

W kolejnym wystąpieniu dr n. med. Elżbieta Tokarz-Kupczyk zaprezentowała główne problemy leczenia SM u kobiet w ciąży. Zagadnienie to jest o tyle ważne, że stwardnienie rozsiane dotyka głównie osób młodych, a zatem ponad 50% chorych w chwili diagnozy jest w wieku rozrodczym. Jednym z mitów, który został obalony podczas wykładu jest przekonanie o konieczności odstawienia leczenia u pacjentek w ciąży. Istnieją bezpieczne i skuteczne terapie, które nie powodują ryzyka poronień czy wystąpienia wad wrodzonych płodu. Naukowo udowodnione jest również, że ciąża nie wpływa negatywnie na długoterminowe rokowanie SM. Prelegentka omówiła możliwości leczenia, przeciwwskazania oraz wpływ poszczególnych preparatów na przebieg choroby, płodność i karmienie piersią, a także sposoby zapobiegania rzutom choroby w pierwszych miesiącach po porodzie, podkreślając przy tym, jak istotne jest planowanie ciąży i macierzyństwa u kobiet z SM.

Z kolei dr hab. n. med. Wojciech Ambrosius podjął temat rzutowo-remisyjnej postaci SM i kluczowej roli czasu dla skuteczności leczenia. Biorąc pod uwagę, że choroba ta jest pierwszą przyczyną niepełnosprawności w grupie osób młodych, wczesna diagnoza i szybkie rozpoczęcie terapii są konieczne, by opóźnić nieodwracalne uszkodzenia neurologiczne. Opóźnienie leczenia od diagnozy SM jest skorelowane ze zwiększonym ryzykiem progresji choroby, które rośnie o 5% z każdym rokiem. U osób, które rozpoczynają terapię po dwóch latach od rozpoznania znacząco wzrasta również śmiertelność. Niestety w Polsce od pierwszych objawów do postawienia diagnozy i wdrożenia leczenia mijają średnio dwa lata, co wynika między innymi z niskiej świadomości społecznej na temat schorzenia, braku jasnej ścieżki diagnostycznej czy zbyt małej ilości ośrodków, w których diagnozuje się i leczy SM.

Specyficznym problemom dotyczącym SM u osób w wieku średnim i starszych poświęcona była prezentacja lek. Violetty Ptasznik. W związku ze starzeniem się społeczeństwa, lepszym dostępem do leków i rozwojowi nowoczesnych terapii stwardnienie rozsiane przestaje być „chorobą młodych dorosłych”, a największe jej rozpowszechnienie występuje w grupie osób w wieku 50 lat i więcej. Sytuacja ta stawia przed specjalistami nowe wyzwania. Z wiekiem wzrasta ryzyko rozwoju zakażeń (co ważne w pandemii) i chorób nowotworowych, słabnie za to układ odpornościowy. U osób starszych częściej występują choroby współistniejące, mniejsza jest też zdolność rekonwalescencji po rzucie choroby. Wszystkie te czynniki należy uwzględniać przy wyborze leku, który powinien być bezpieczny i nie zwiększać dodatkowo ryzyka różnych powikłań.

Ostatnie dwa wykłady przedstawił prof. dr hab. n. med. Juliusz Huber wraz z dr. Daroszewskim. Profesor Huber omówił metody wykorzystywane w neurofizjologii klinicznej, które mogą stanowić skuteczne wsparcie dla neurologów w diagnozowaniu oraz monitorowaniu postępów leczenia stwardnienia rozsianego. Pierwszą z nich są badania wzrokowych potencjałów wywołanych (VEP), kolejnymi ruchowe potencjały wywołane po stymulacji magnetycznej (MEP) oraz nieinwazyjna elektromiografia przy użyciu elektrod powierzchniowych. Wzrokowe potencjały wywołane stosowano przez jakiś czas w diagnostyce SM, jednak z uwagi na duży margines błędu i spory odsetek wyników fałszywe dodatnich badania te straciły na popularności. Obecnie na nowo cieszą się zainteresowaniem specjalistów, gdyż – jak przekonywał prof. Huber – przy dokładnym wykonywaniu dają niemal 100-procentową wiedzę na temat zmian demielinizacyjnych, do czego przyczyniły się postęp techniki i jakości rejestracji. Co do metody MEP to jest ona wykorzystywana w Polsce stosunkowo od niedawna, ale również daje duże możliwości oceny stanu chorego ze stwardnieniem rozsianym. Niewątpliwą zaletą wszystkich omawianych metod jest ich nieinwazyjność, czułość (sięgająca 90,5%) oraz łatwość wykonania. Jak zdradził dyrektor Daroszewski w planach Ortopedyczno-Rehabilitacyjnego Szpitala Klinicznego – na razie na etapie przygotowania – jest wykorzystanie badań prowadzonych przez prof. Hubera do oceny wpływu zdalnej rehabilitacji pacjentów na rozwój SM.

Mimo że są oczywiście pola do poprawy, to ogólny obraz problemu SM i sytuacji polskich pacjentów, jaki wyłania się z wszystkich prelekcji podczas VII Konferencji SM, napawa optymizmem. Przez ostatnie lata przybyło opcji terapeutycznych. Pojawiły się nowe leki, tak więc chorzy (i lekarze) mają dziś większe możliwości wyboru leczenia dostosowanego do indywidualnego przypadku. Ponadto metody diagnostyczne są coraz doskonalsze, dzięki czemu znacząco skrócił się czas od rozpoznania choroby do momentu rozpoczęcia terapii (choć nadal jest zbyt długi), a fundusze przeznaczane na samo leczenie SM systematycznie rosną.